5 marca mołdawski parlament przegłosował wotum nieufności wobec proeuropejskiego rządu koalicyjnego Vlada Filata, lidera Partii Liberalno-Demokratycznej. 54 głosy za oddała Partia Komunistów, członkowie koalicyjnej Partii Demokratycznej i kilku posłów niezrzeszonch. Upadkowi rządu towarzyszyły zarzuty o korupcję i głębokie podziały wewnątrz sprawującego władzę Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej (AIE). Trzy partie, które dwa razy z rzędu wchodziły w skład rządu muszą teraz znaleźć wyjście z impasu. Partia Komunistów natomiast wyszła z sytuacji zwycięsko i ma duże szanse na powrót do władzy.
Jeszcze kilka tygodni temu Mołdawia wydawała się najbardziej obiecującym krajem na wschodnich granicach Unii Europejskiej.
Teraz nad byłą republiką radziecką krąży widmo ponownego wciągnięcia w odwieczną grę o wpływy pomiędzy Rosją a Zachodem i zmierza ona w kierunku poważnego kryzysu politycznego. Zgodnie z konstytucją parlament ulegnie rozwiązaniu jeśli w ciągu 45 dni nie zdoła powołać nowego rządu. Będzie to skutkowało koniecznością rozpisania przedterminowych wyborów, co i tak jest zbyt częstym zjawiskiem w krótkiej historii tego kraju.
Z Brukseli natychmast dotarły głosy wzywające polityczną elitę Mołdawii do kontynuowania starań o integrację z Unią Europejską.
Wydaje się, że blogosfera wychwyciła zakulisową politykę partii, która doprowadziła do rozwiązania gabinetu Vlada Filata.
Sorin Hadârcă pisze [rum] w poście zatytułowanym „Absurdystan”:
Miałem dzisiaj okazję podziwiać wspaniałą sztukę pod tytułem „Obalenie Rządu”, zaaranżowaną przez Partię Demokratyczną. Szokujący był cynizm niektórych polityków, którzy w celu zatuszowania śladów swoich przestępstw, nie wahali się poświęcić szans Mołdawian na godne życie.
Autor nawiązuje do głośnego skandalu, który wybuchł [rum], gdy Partia Liberalno-Demokratyczna zażądała dymisji Prokuratora Generalnego (kandydat z ramienia Partii Demokratycznej). Ciążą na nim, jak również na kilku innych wysoko postawionych członkach rządu, zarzuty o udział w tuszowaniu zabójstwa młodego człowieka podczas polowania. Kierowana żądzą zemsty Partia Demokratyczna wszczęła śledztwa w sprawie nadużywania władzy przez ministrów powołanych z ramienia Partii Leberalno-Demokratycznej.
Andrei Fornea, przywołując te same skojarzenia, pyta [rum]:
Naprawdę wierzycie, że odwołali rząd, bo nie wypełnił swojego planu, albo dlatego, że wybudował złe drogi, że nie podniósł płac i emerytur? No pewnie, że nie. Pozostaje więc tylko podziwiać fakt, że oligarcha zademonstrował swoje prawdziwe oblicze…
Zwolennicy proeuropejskiej ścieżki Mołdawii obawiają się o plan reform, które miały być przeprowadzone w kraju. Denis Cenușă pisze [rum]:
Nie ma chyba głosu, który zdołałby przekonać mołdawskich oligarchów, że każdy krok wstecz może prowadzić do zmarnowania kolejnych 5-10 lat na reformy i rozwój, które pozwoliłyby spełnić wymagania na kandydata do członkostwa w UE.
Igor Casu wyraża obawy [rum], że Mołdawia może stracić swoje ukierunkowanie na Europę:
…wszystkie trzy partie Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej mogą tylko przegrać w przewidywanych wyborach, a posuwając się dalej i co ważniejsze przegra cała Republika Mołdawii, która z powrotem wpadnie w sferę wpływów Rosji, a Zachód odwróci się od niej nie wiadomo na jak długo.
Platforma obywatelska „Acțiunea 2012” obawia się [rum], że do władzy powróci rządząca w latach 2001-2009 Partia Komunistyczna:
Potencjalny rząd Komunistów ponownie zaangażuje się w politykę skierowaną przeciwko obywatelom Republiki Mołdawii, tylko po to, by obrócić europejską orientację Chișinău w upadające projekty geopolityczne.
Według Nicolae Ciobanu [rum] jedynym wyjściem jest nowy przywódca:
Potrzebujemy Bohatera, który zaprowadziłby w tym kraju porządek. Bohatera, który uwolniłby z więzień ludzi skazanych za drobne kradzieże, aby mogli wyżywić swoje rodziny, a zapełniłby te więzienia rządzącymi oszustami i bestiami, których jest bardzo wielu, zbyt wielu, jak na taki mały kraj. Potrzebujemy Bohatera, który podniesie Mołdawię z upadku i zrówna z resztą rozwiniętych krajów.
Jedno jest pewne: obywatele, zarówno na ulicach, jak i w internecie zmęczeni są patrzeniem, jak ci sami politycy popełniają te same błędy.
Dziennikarz i bloger Andrei Cibotaru pisze [rum]:
Ten Sojusz próbował już wszystkiego: nadchodzące wybory, referendum, kryzys prezydencki, algorytm, wotum zaufania… Nie zdarzyło się chyba jeszcze w mołdawskiej polityce, żeby ktoś próbował tylu piruetów. Jeżeli znowu zostanie powołany, przekonam się raz na zawsze, że nic nie wiem o polityce.
Po odwołaniu rządu pierwsze reakcje mołdawskich dziennikarzy na Facebooku również nie były zbyt optymistyczne.
Viorel Mardare napisał [rum]:
Jak wchodziłem pod prysznic, rząd jeszcze był. Kiedy wyszedłem – już go nie było. Jutro w ogóle będę się bał umyć.
Daria Gvindjia napisała [rum]:
No więc najwidoczniej teraz jest czas, aby wyjechać. Gdybym mogła, katapultowałabym się jak najdalej z tego kraju. W jakiś sposób straciłam cały swój patriotyzm.
Lina Grau zacytowała [rum] swoją dziesięcioletnią córkę:
Moja córka, 10 lat, po tym, jak wyjaśniłam jej, co się dzieje w kraju: „Czy ci ludzie nie rozumieją, że na ich walkach cierpi cały naród?”