Kuba: Klikając w kierunku przyszłości

Na Hawanie zakończył się niedawno Festival Clic [es]. Impreza miała miejsce w dniach 21-23 czerwca 2012 r., a jej głównym celem była rozmowa na temat Internetu i społeczeństwa na Kubie. Wydarzenie pobudziło kilku blogerów do dyskusji o technologii oraz roli, jaką może ona odegrać w przyszłości państwa.

Haroldo Dilla Alfonso z Havana Times [en] dowiedział się o festiwalu z artykułu opublikowanego na jednym z autorów bloga:

Zdaniem autora festiwal pokazał w sposób wyraźny i zdecydowany, że jest „najlepszą ochroną przed represjami ze strony rządu.”

Impreza…była współfinansowana przez grupę Academia Bloguer, na czele której stoi Yoani Sanchez, a także uzyskała wsparcie Evento Blog Espanol (EBE), stowarzyszenia hiszpańskich blogerów, liczącego 3000 członków i tyle samo marzeń.

Celem festiwalu, jak mówią promotorzy, było „dzielenie się wiedzą o tym, czego już zdążyliśmy się nauczyć, ale też ukazanie braków. Podchodzimy do wiedzy nie bacząc na ideologie czy obowiązujące na rynku trendy.”

W programie [es] imprezy znalazły się spotkania techniczno-edukacyjne, podczas których omówiono wpływ serwisów społecznościowych na światową politykę.

Jak oficjalnie podaje Havana Times, wydarzenie spotkało się z niezwykle otwartą reakcją:

Pierwsi swoje trzy grosze dorzucili słabo opłacani kubańscy blogerzy rządowi. Zanieczyszczają cyberprzestrzeń i zawsze są chętni rzucać oszczerstwami…

Mimo tylko przelotnej wzmianki o kłopotliwych blogerach, autor dodał:

Tym, co mnie naprawdę zaniepokoiło był wstępniak, który ukazał się na stronie Cubadebate.

Cubadebate to organ kontrolujący informacje na tematy polityczno-ideologiczne. Choć Cubadebate pretenduje do miana wyszukanego produktu eksportowego, w rzeczywistości ma takie samo zadanie co Granma (oficjalny dziennik Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kuby – przyp. tłum.). Dlatego wszystkie publikacje z Cubadebate służą kubańskiemu rządowi do urzeczywistniania swoich najgorszych zamiarów pod kierownictwem Wydziału Ideologicznego partii.

Artykuł [es] z Cubadebate na temat Festivalu CLIC pokazuje ich tok myślenia oraz możliwości kubańskiej elity politycznej. Był to bezpośredni atak, bardzo karkołomny, sucha mieszanka nierozwiniętych idei, miernie nakreślonych alegorii i obrzydliwych ataków na ludzi i instytucje…

Oto jednak sedno wypowiedzi:

„Festival CLIC”, jak stwierdziła Cubadebate, „ma na celu rozwijać strategię budowania sieci przed atakiem, podobnie jak miało to miejsce w Libii, Syrii, a wcześniej w Jugosławii. Chce również, z pomocą Stanów Zjednoczonych promujących wolność w Internecie, poprzeć ideę kontrrewolucji”.

Ta wypowiedź może tłumaczyć działania wspierane przez oficjalną prasę, słabo opłacanych blogerów i przez gang pyskatych komentatorów, którzy zalewają Sieć faszystowskimi obelgami. Są one wymierzone we wszystkich tych, którzy podejmując tak represyjny krok muszą ponieść konsekwencje represji – a także w nas, ponieważ się ich domagamy.

Kłamią i dobrze o tym wiedzą.

Reinaldo Escobar (mąż Yoani Sanchez) w swoim wpisie na stronie Translating Cuba [en] podkreślił odniesiony przez festiwal sukces:

Mimo niedopisującej pogody, nieprzychylnej postawy władz i naturalnych problemów wynikających z braku środków, wszystkie oczekiwana zostały spełnione. Jednak prawdopodobnie największym osiągnięciem festiwalu było zmuszenie rządu do zorganizowania odbywającej się równolegle imprezy „Knowledge Festival”, zwanej również „Computer Festival”. Z tego co wiemy, ponad sto tysięcy młodych ludzi wypełniło kluby komputerowe w całym kraju, by móc uczestniczyć w imprezie.

Wszyscy z nas, którzy pojawili się w wyznaczonym przez organizatorów Estado de Sats miejscu odnosili wrażenie, że czegoś się uczyliśmy – nie tylko o technologii, ale również o postawie obywatelskiej. Zdajemy sobie sprawę, że poprzez te imprezy nie wprowadzimy w kraju demokracji, ale przynajmniej jesteśmy pewni, że dzięki daniu ludziom cząstki wolności zrobiliśmy krok w tym kierunku.

Lilianne Ruíz, także publikująca na Translating Cuba, przyznała, że wszystko „skończyło się dobrze” i opisała swoje osobiste przeżycia związane z festiwalem:

Zorganizowanie festiwalu technologicznego bez dostępu do Internetu musi wydawać się niewiarygodne. Mimo to dało się na Kubie poczuć powiew świeżości.

Przykro mi to mówić, ale daleka jestem od osiągnięcia cyfrowej wersji mojego życia.

Niezależnie od tego dzięki CLICK Festival zdecydowanie nie jestem już analogową, niegdyś przerażoną Lili… tą, która nie zdążyła uścisnąć ręki Laury Pollán.

Posypały się groźyby; pierwszego dnia wstępniak z Cubadebate.cu ukazał kryminalną mentalność, którą w niektórych ludziach mogła wyzwolić tylko rewolucja komunistyczna lub jakiś caudillo o ograniczonej ideologii (hiszp. caudillo – pejoratywne określenie przywódcy politycznego, z reguły wojskowego; przyp. tłum.).

Festiwal osiągnął sukces i któregoś dnia ta maleńka wiązka światła dotrze także do nas, tak jak łączy ludzi na całym świecie. Po pierwsze połączy tych Kubańczyków, którzy muszą włożyć mnóstwo pracy umysłowej, by wykorzenić całą nienawiść, którą przez lata historii w nas kultywowano – ma ona głównie podłoże psychologiczne.

Dyktatorzy są oburzeni, kiedy chcemy korzystać z naszyć politycznych, kulturalnych i ekonomicznych praw. Na pewno są zaniepokojeni taką sytuacją, ponieważ to nie wolna wola ludu doprowadziła ich do władzy. „Tego ludu”, który w oczach rządzących zdradza oznaki starej, niebezpiecznej mentalności, doprowadzającej do zbrodni politycznych. Jeśli w każdym Kubańczyku uda się zaszczepić cząstkę festiwalu, możemy doczekać się naszej Kubańskiej Wiosny.

Organizatorzy pomyśleli również o najmłodszych, dla których przygotowano spotkania Kid-Clic [en], zaś blogerzy i użytkownicy Twittera zostali uhonorowani [en] nagrodami.

Havana Times [en] próbowała wytłumaczyć strach, jaki festiwal wywołał u władz:

Festival CLIC stanowi duże zagrożenie, gdyż próbuje stworzyć osobne sieci i po raz pierwszy zyskać tak duże uznanie ludności. W gruncie rzeczy nie chodzi o Internet, który pozostaje przywilejem kubańskiego rządu (a ten będzie utrzymywał dostęp do Sieci na niskim poziomie, niezależnie od tego, ile światłowodów oplecie wyspę).

Tak na prawdę brak Internetu na Kubie nie jest spowodowany problemami natury technicznej – tu chodzi wyłącznie o politykę – i nie zmieni tego ani Yoani ze swymi wszystkimi nagrodami, ani odwaga Rodilesa.

To kwestia nieautoryzowanych kontaktów społecznych, ludzi, którzy nie pytają o zezwolenie; to przez dziesiątki tych, którzy oglądają się na boki, a nie przed siebie.

Ostatnie słowo komentarza przypadło Yoani Sanchez [en], jako jednej z organizatorów imprezy:

Mimo prostoty materiału CLICK Festival przeszedł nasze oczekiwania. Szczera, otwarta i pozbawiona cenzury debata, wspaniałe uczestnictwo publiczności i skuteczna organizacja technologicznej, futurystycznej imprezy to jedne z największych osiągnięć festiwalu. Trwająca trzy dni impreza przyciągnęła ponad 200 ludzi, z czego czwartkowym popołudniem pojawiło się 102 odwiedzających zainteresowanych serwisami społecznościowymi oraz serwisami Web 2.0.

Nie udało nam się jednak przyciągnąć tak zróżnicowanej grupy internautów jak chcieliśmy. Nie dlatego, że wprowadziliśmy jakąś ideologiczną czy grupową selekcję, lecz wielu zaproszonych gości wolało się nie pojawić. Na wyspie, w tym na scenie wirtualnej, wciąż dominuję strach przed wymianą opinii, przed opowiadaniem się za danymi rozwiązaniami. Wstępniak z Cubadebate — ekstremistyczny i groźny w swojej wymowie — z pewnością odstraszył niektórych z tych, którzy chcieli do nas dołączyć. Dzięki nam kubański rząd w tych samych dniach naprędce zorganizował „Knowledge Festival”, aby nauczyć ludzi tworzyć blogi i konta na Twitterze. To dla mnie jedna z największych zasług naszego skromnego CLICK Festival. Jeśli napierając na mur udaje im się odrobinę ruszyć do przodu… to… to w takim razie częściowo osiągnęliśmy nasz cel.

Rozpocznij dyskusję

Autorzy, proszę Zaloguj »

Wskazówki

  • Wszystkie komentarze są moderowane. Nie wysyłaj komentarza więcej niż raz, gdyż może to zostać zinterpretowane jako spam.
  • Prosimy, traktuj innych z szacunkiem. Komentarze nieprzywoite, obraźliwe lub atakujące inne osoby nie będą publikowane.