Indie: Co to znaczy być Hindusem?

Co to znaczy być Hindusem? Pria Ramani jest redaktorką Mint Lounge [ang.], weekendowego magazynu biznesowej gazety Mint [ang.], a artykuł, który niedawno napisała dotyczący jej odczucia, że tak naprawdę nie jest Hinduską wywołał w internecie gorącą debatę.

Choć napisany żartobliwie, za sprawą sięgnięcia do stereotypowego zachowania Hindusów, artykuł Ramani nie mógł nie wywołać pasji [ang.]:

Ostatnio, coraz bardziej stałam się przekonana, że nie jestem Hinduską. (…) Nie lubię (czy nie rozumiem) żadnej z telenowel obecnie nadawanych. Nigdy w trakcie filmu nie rozmawiałam głośnio z moją pokojówką, maklerem giełdowym czy przypadkowym przyjacielem. Zawsze czekam, by ustąpić ludziom wychodzącym z windy zanim wejdę. Nie uważam, że bombajscy widzowie kinowi powinni być zmuszeni do stania na baczność za każdym razem, kiedy chcą zobaczyć Shreka (czy cokolwiek innego) na dużym ekranie. Nie czuję dumy – tylko zniecierpliwienie, bo mój popcorn stygnie – kiedy jestem zmuszona do słuchania Lata [ang.]/Asha [ang.] wykonującej hymn narodowy w wersji zwolnionej przed każdym filmem, który oglądam w mieście moich narodzin. (…) Nie uważam, że jesteśmy najlepszymi ludźmi na ziemi. Nie rozumiem naszego poczucia fałszywej dumy i nacjonalizmu.  A ta cała faza bicia się w pierś Jai Ho? Nigdy tego nie miałam.

Flag of India

Flaga Indii (z Wikimedia Commons)

Powszechnie znany bloger Greatbong, w odpowiedzi na oświadczenia Ramani, iż nie sądzi ona by Hindusi byli najlepszymi ludźmi na świecie [ang.], pisze:

Zdecydowanie nie jesteśmy. Żaden kraj nie jest. Ale każdy mówi, że jest. Gdybym dostawał dolara za każdym razem, gdy ktoś w telewizji w USA, włączając w to kopalnie intelektu takie jak Obama i felietonistów najlepszych gazet na świecie (i nie, nie odnoszę się to do prezenterów wiadomości Fox News), powiedział: „Nie ma wątpliwości, że Stany Zjednoczone są najlepszym narodem ze wszystkich” czy użył podobnych hiperboli, byłbym w stanie kupić sobie bilet w jednej z głównych partii, by stanąć do walki w wyborach w Indiach. Niemniej skandaliczne jest desi [ang.] patriotyczne bicie się w pierś, które wywołuje w nas okrzyk w czasie meczy krykieta “Ooh Aaah India” [ang.], rajc sprawiający przyjemność równie pusty jak kalorie z produktów, które sponsorują takie hasło.

Greatbong kontynuuje:

Bycie dumnym z kraju, jednak, nie oznacza wiary w jego „najlepszość” i jego nieomylność. Faktycznie, patriotyzm leży w akceptacji naszych wad (a mamy ich dużo, kila z nich wspomina P. Ramani). Ale to nie powinno się posuwać do skrajności, ponieważ wtedy tracimy z pola widzenia to, co jest w porządku. A kiedy tak się stanie, przestajemy starać się to chronić. Kiedy mówię, że jestem dumny z bycia Hindusem, mam myśli to, że jestem dumny z kulturowej pluralności i jej nieodłącznej tolerancji odmienności. (…) Hinduski duch akceptacji jest czymś, co często nie jest widoczne w niektórych z „najbardziej wolnych krajów świata”. (…) Niestety, szybko maszerujemy ścieżką konkurencyjnej nietolerancji, tą, która doprowadzi nas do stania się lustrem Pakistanu, charakteryzowanego dogmatycznością najgorszego rodzaju. Kiedy i jeśli tak się stanie, wówczas, owszem, zgłoszę pytanie dotyczące mojej tożsamości, jako Hindus. Ale nim to się stanie, istotnie jest przynajmniej dla mnie, by nie tylko dostrzegać to, co nas trapi, ale także to, co nas nie trapi, nie być uziemionym pomiędzy skrajnościami samobiczowania się i niepotrzebnego poklepywania się po plecach.

Komentują artykuł Greatbonga Shan pisze [ang.]:

Artykuł [Ramani] odzwierciedla w znacznym stopniu to, co myślimy, ale potem rujnuje to wszystko poprzez stawianie znaku równości między pewnymi cechami a „hinduiskością”. Hinduiskość jest czymś, czego nikt, nawet więksi i lepsi filozofowie i socjolodzy od niej nie byli w stanie zdefiniować. Ale to nie powstrzymuje naszej pani od rozprawiania się ze wszystkim, co tylko przyjdzie jej do głowy. Kiepskie dzieło. Gorsze myślenie.

Inny komentator, liberalcynic pisze [ang.]:

Co najbardziej przeszkadza mi w jej artykule to nie to, że cała ta jej niehinduska teza stoi na lichej nodze, ale ton całego artykułu. Tyleż protekcjonalności!

Arindam komentuje ze złością [ang.]:

Nie wiem, jakich urojeń mogą przysporzyć ludziom pieniądze, zachodnia edukacja, czy zwykły łut szczęścia. Prawdziwą ironią jest to, że rozmawiają oni o Indiach i ludziach – których jeśli już, to tylko się wstydzą. Wyczuwam ten sam głupi protekcjonalny ton w diatrybie Priya Ramani. Niewiarygodnie, ci ludzie nie powstrzymują się od niczego – powstanie na Hymn Narodowy, ba być z tego dumnym, jest prawdziwym kolcem w ich wypchane bekonem tyłki. Ich tolerancja dla innych Hindusów wynosi zero, ale będą się ślinić na widok zagranicznych gości w czasie obiadu klubowego, machając za nimi swoimi ogonkami. Owa perspektywa stereotypowego Hindusa, która ma Priya Ramani jest zachodnia, jest ona niepohamowaną zachodnią apologetą – i kłamie w żywe oczy mówiąc, że biały nie jest jej ulubionym kolorem skóry.

Manasa Malipeddi, blogerka z Bangalore uważa, że artykuł Priya Ramani jest świetny, ale przygląda się kilku uwagom Ramani:

Żadna z rzeczy, które napisała nie oznaczają, że nie jest Hinduską. […] Nie jesteśmy najlepszymi ludźmi na świecie. Prawda, tylko zeloci powiedzieliby inaczej. Nigdy nie zrozumiała hinduskiego poczucia (sztucznej) dumy, jak to ujmuje, w czasie fazy „Jai Ho”. Zgoda, Jai Ho nie było najlepszym z A. R. Rahman [ang.]. Chce także powiedzieć, że „Slumdog. Milioner z Ulicy” nie jest hinduskim filmem, ale filmem o Indiach zrobionym przez obcokrajowców, i nie powinniśmy odczuwać dumy z tego, że zdobył Oskara. Ale czy nie jesteśmy szczęśliwi, że A. R. Rahman, z tą piosenką, wybiła współczesną muzykę hinduską na światową scenę (ten rodzaj muzyki lubianej przez autorkę, jako że nie lubi ona zwolnionej wersji hymnu narodowego w wykonaniu Lata)? Dlaczego to nie powinno uszczęśliwiać nas i sprawiać, że czujemy się dumni? (…)  Autorka nudzi o stereotypie, który obcokrajowcy mają na temat Hindusów, i próbowała w ten stereotyp umieścić siebie samą. Ale ona w nim nie pasuje. Nie oznacza to, że nie jest Hinduską.

Raj, bloger z Chennai jest podejrzliwy wobec patriotyzmu jako tako [ang.]:

Zgadzam się z nią, co do bicia się w pierś i stałej proklamacji patriotyzmu, na który wciąż sobie pozwalamy. Kiedy Sachin [ang.]zdobywa run, nie robi tego dla siebie, ale wylewa pot dla ojczyzny. Kiedy Amitabh [ang.]gra, ostatnią myślą w jego głowie są pieniądze; pracuje dla większej glorii kraju i by sprawić, że flaga kraju powiewa wysoko. Każdego ranka ci faceci wstają i mają potrzebę powiedzenia na swoich blogach i przez Twitter czegoś głęboko patriotycznego. („Moja kasta? Jestem Hindusem.”) Jak to ujmuje Shaw [ang.], patriotyzm jest niedorzecznym przekonaniem, że twój kraj jest najlepszy tylko dlatego, że się w nim urodziłeś. Urodzenie się w Indiach było przypadkowym wydarzeniem genetycznym. Uznaj to za fakt i żyj. Nie musisz być ani z tego dumny, ani tego żałować.

1 komentarz

Dołącz do komentujących

Autorzy, proszę Zaloguj »

Wskazówki

  • Wszystkie komentarze są moderowane. Nie wysyłaj komentarza więcej niż raz, gdyż może to zostać zinterpretowane jako spam.
  • Prosimy, traktuj innych z szacunkiem. Komentarze nieprzywoite, obraźliwe lub atakujące inne osoby nie będą publikowane.