„My, Afganki, chcemy powiedzieć światu, że pozostawiono nas w zupełnej izolacji, na pastwę wilków w naszym kraju. Nie rozumiem polityki Stanów Zjednoczonych polegającej na odsunięciu, a teraz znów zezwoleniu na powrót talibów do Afganistanu. Ich rządy najbardziej wpłyną na życie kobiet, które ponownie zostanie zrujnowane. Czuję ogromny strach o afgańskich artystów, piosenkarzy, przedsiębiorców. Wszyscy zostaną zmuszeni do zawieszenia swojej działalności, tak jak to już się wydarzyło za rządów talibów w latach 90-tych.” – mówiła w wywiadzie dla TRT World Recently Mahbooba Seraj, afgańska aktywistka walcząca o prawa człowieka.
Po tym, jak w sierpniu talibowie przejęli kontrolę nad Afganistanem, a 15 sierpnia nad samym Kabulem, zaczęło się sianie spustoszenia. Prezydent Ashraf Ghani zbiegł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich po podpisaniu aktu kapitulacji ze współpracownikami jednego z najważniejszych dowódców afgańskich talibów, Mułły Ghani Beradara.
Teraz, gdy talibowie zyskali pełną kontrolę, na afgańskich obywateli padł strach i niepewność. W tym samym czasie dyplomaci i przedstawiciele organizacji międzynarodowych uciekają z kraju.
Znużeni wojną Afgańczycy na nowo przeżywają rok 1996, kiedy to rosnący w siłę talibowie przejęli Kabul, zabili byłego prezydenta Mohammada Nadżibullaha i powołali rząd Islamskiego Emiratu Afganistanu z mułłą Mohammadem Omarem na czele.
Nagłe wycofanie się sił Stanów Zjednoczonych i nieudane negocjacje w Doha, stolicy Kataru, zaowocowały większą przemocą w regionie, przypominając Afgańczykom o wydarzeniach sprzed ćwierć wieku: utratę całej infrastruktury społecznej i zdrowotnej; odrzucenie praw kobiet i kompletne zamknięcie systemu edukacyjnego.
W strachu przed tym, co nastąpi, wielu ludzi próbuje opuścić Afganistan. Jedną z takich osób jest Gull Muhammad.
Dla Gulla, który 7 sierpnia wraz z całą rodziną uciekł z graniczącego z Pakistanem miasteczka Spin Boldak, pozostanie na zajętych przez talibów terenach nie miało sensu. Pamięta on zbyt dobrze, jak podczas ich poprzednich rządów kobiety stawały się niewolnicami, zmuszane do małżeństw z bojownikami i cudzołóstwa. W wywiadzie udzielonym Global Voices, Gull wyjaśnia:
I saw men with turbans on their heads, and rifles in hands, on their Honda motorbikes in the middle of the night chanting ‘Allah-u-Akbar’ and entering Spin Boldak. It was then that I decided to find a safer place for my family. I left for Pakistan, crossing the Chaman border gate. The residents of Spin Boldak knew they could not continue living safely in the area, fearing that the Taliban had come with the similar intentions that they had in the past.
Widziałem mężczyzn w turbanach na głowach i z bronią w rękach. W środku nocy śpiewali „Allah-u-Akbar” wjeżdżając na swoich motorach Honda do Spin Boldak. Wtedy właśnie zdecydowałem, by szukać bezpieczniejszego miejsca dla mojej rodziny. Uciekłem do Pakistanu, przekraczając przejście graniczne w Chaman. Mieszkańcy Spin Boldak wiedzieli, że nie mogą kontynuować spokojnego życia na tym obszarze. Bali się, że talibowie przybędą z podobnymi zamiarami, jakie mieli w przeszłości.
Gull przedostał się do Pakistanu wraz ze swoją żoną i piątką dzieci oraz żonami i trójką dzieci swoich braci. Tam też otrzymał pomoc od niejakiego Bakhtiyara, właściciela salonu z oponami motocyklowymi. Gull wyjaśnił, że kobiety zabrały ze sobą biżuterię i tkaniny, za pomocą których rodzina zamierza przetrwać w Pakistanie. „Niedługo wyjadę do stolicy Beludżystanu, Kwety, a następnie do Karaczi, gdzie zamierzam zatrzymać się w domu mojej córki, która mieszka z mężem” — dodał, chowając się wraz z rodziną w salonie, przed panującym na zewnątrz upałem.
Bakhtiyar pomógł Gullowi, załatwiając pojazd, który wywiózł jego i bliskich do Kwety. „Pasztuńska rodzina przybyła do mnie w rozpaczy, szukając bezpieczeństwa. Zapewniłem im jedzenie i schronienie” — powiedział w rozmowie z Global Voices.
Rodzina Gulla jest jednak jedną z wielu innych rodzin uchodźców, które spodziewane są zbiec do Pakistanu i innych sąsiednich krajów. Wszystko zależy od tego, czy uda się osiągnąć porozumienie pokojowe w dialogu między talibami w Afganistanie, administracją i przywódcami talibów zasiadającymi w Doha.
Ciężka sytuacja afgańskich kobiet
Jedną z grup najbardziej dotkniętych trwającą przez dziesięciolecia wojną są afgańskie kobiety, które muszą się teraz zmierzyć z nową rzeczywistością. Obawiają się one, że pod rządami talibów czeka je utrata dotychczasowego stylu życia, brak dostępu do edukacji i całkowite pogwałcenie podstawowych praw.
W lutym 2020 roku, na długo przed wybuchem obecnego kryzysu, w Kabulu odbyła się ogólnokobieca konferencja prasowa. Wśród zaproszonych gości znalazły się: posłanka Fawzia Koofi; dyrektor wykonawcza organizacji non-profit Afghan Women’s Network, Mary Akrami oraz współpracująca z centrum edukacji afgańskich kobiet Palwasha Hassan.
Podczas konferencji kobiety domagały się „natychmiastowego, trwałego i bezwarunkowego zawieszenia broni”, jak również położenia kresu zabójstwom cywilów, morderstwom na zlecenie, seksualnemu niewolnictwu kobiet i praktyce przymusowych małżeństw z talibskimi bojownikami.
Uczestniczki spotkania żądały również umieszczenia kwestii równości płci w negocjacjach pokojowych. Przekonywały przy tym, że w przeciwnym razie może dojść do odebrania wolności dziewczynkom i kobietom, zwłaszcza jeśli talibowie będą rządzić krajem bez jakiejkolwiek kontroli.
Przemawiając na tamtejszej konferencji prasowej Palwasha Hassan mówiła: „[Talibowie] nie nauczyli się niczego z przeszłości, stając się bardziej brutalni i buntowniczy niż wcześniej. Nie mają pojęcia o rządzeniu krajem, o tym, czym jest inkluzywny Afganistan lub jaką wartość mają kobiety dla budowania narodu. Już teraz na niektórych kontrolowanych przez talibów obszarach dziewczynki nie mogą chodzić do szkół po osiągnięciu dojrzałości płciowej, co stanowi pogwałcenie afgańskiej Konstytucji. Pojawiają się też doniesienia o wydawaniu przez talibów edyktów stanowiących, że kobiety nie powinny pracować, kształcić się i opuszczać swoich domów bez asysty mahrama [męskiego członka najbliższej rodziny, jak brat, ojciec lub mąż].”
Cywilne liderki afgańskich kobiet od dawna biorą udział w skomplikowanej wojnie. To one ponoszą ciężar terrorystycznych aktów przemocy, mówiąc głosem afgańskich kobiet i dzieci, które najbardziej ucierpiały podczas trwającego konfliktu. Według raportu Misji Wsparcia ONZ w Afganistanie to właśnie ta grupa stanowi 46% spośród wszystkich ofiar cywilnych, pozostając jednocześnie wyjątkowo bezbronną wobec nadchodzącej przyszłości. Departament Bezpieczeństwa i Obrony Afganistanu przekonuje, że w kraju znajduje się przynajmniej 20 różnego rodzaju międzynarodowych grup bojowników, z których większość będzie atakować cele miękkie, licząc na szybkie zajęcie zdobyczy terytorialnych.
W ostatnim roku miała miejsce fala zamachów i egzekucji przeprowadzanych na dziennikarkach, obrończyniach praw człowieka i kobietach pracujących w Sądzie Najwyższym. W 2020 roku posłanka i negocjatorka Fawzia Koofi została postrzelona w ramię. Próba morderstwa nie powiodła się, a ona sama, jako jedna z nielicznych, wróciła do rozmów pokojowych w Doha. Przykład Koofi ilustruje odwagę, z jaką afgańskie kobiety walczyły o swoje prawa w tym trudnym okresie.
I pomimo ponurych perspektyw na przyszłość, pozostają niepokorne i nie chcą zamilknąć.
Świat musi oddać honor tym, które mają odwagę mówić głośno o jednej z najbardziej skomplikowanych obecnie sytuacji.
Mamy rok 2021 i nadszedł czas, by afgańskie kobiety zaczęły brać udział w rozmowach pokojowych. Nie tylko w wyniku zadośćuczynienia za to, co przeżyły przez lata trwającego konfliktu, ale też jako zdecydowane i odważne liderki stojące w obliczu niepewnej przyszłości.