Po 44 dniach wojny, porozumienie w którym pośredniczą Rosjanie, zapewniło Górskiemu Karabachowi wątpliwy pokój. 27 września Azerbejdżan rozpoczął ofensywę, mającą na celu odzyskanie tego górzystego terytorium, które utracił na rzecz armeńskich sił zbrojnych w wojnie trwającej w latach 1988-1994. Baku odniosło sukces, ale wojna kosztowała życie kilku tysięcy ludzi.
Porozumienie pokojowe ogłoszone 10 listopada zmieniło mapę Kaukazu Południowego. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy Azerbejdżan przejmie kontrolę nad wszystkimi okręgami otaczającymi Górski Karabach, które również znalazły się pod kontrolą karabaskich Ormian podczas pierwszej wojny. Stan odcinka Górnego Karabachu, którego Azerbejdżan nie zdobył, w tym mocno zbombardowanej stolicy Stepanakert, pozostaje niejasny. Około 2000 rosyjskich żołnierzy sił pokojowych, będzie patrolować region, a także strategicznie ważną drogę łączącą go z Armenią.
Zwycięstwo Azerbejdżanu nastąpiło w niemałej części dzięki wsparciu z zewnątrz. Turcja będąca państwem członkowskim NATO z którym Azerbejdżan ma bliskie powiązania kulturowe i gospodarcze, zdecydowanie opowiedziała się po stronie Baku, oferując wsparcie polityczne, wojskowe doradztwo oraz najemników z Syrii.
Bliskie stosunki Baku z Izraelem, były również kluczowe dla jego sukcesów na polu bitwy. Według Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), Izrael dostarczał 60 procent całego importu broni do Azerbejdżanu w latach 2015–2019. Wśród dostaw są samochody opancerzone SandCat i kilka modeli karabinów.
Co ważne, ten import uzbrojenia pomógł Azerbejdżanowi zgromadzić flotę wojskowych dronów, które zdominowały systemy obrony powietrznej Armenii i odwróciły szalę zwycięstwa na korzyść Baku. Jak powiedział 14 października dla Asia Times czołowy przedstawiciel izraelskiej armii: „Azerbejdżan nie byłby w stanie kontynuować swojej działalności na tym szczeblu bez naszego wsparcia”.
Nie wszyscy w Izraelu uważają te słowa za powód do dumy.
Stosowanie przez Azerbejdżan takiego wyrafinowanego uzbrojenia, przyczynia się do śmierci ludności cywilnej w Górskim Karabachu. Obecnie uważa się, że większość etnicznej ormiańskiej ludności uciekła z tego terytorium. W ostatnich tygodniach izraelskie drony Harop były widziane na niebie nad Stepanakertem, gdy mieszkańcy miasta szukali schronienia głęboko w piwnicach. Te tak zwane „drony kamikadze” były również używane przez armię azerską w starciach o Górski Karabach w 2016 roku.
Izraelskie bomby kasetowe również pojawiły się w Górskim Karabachu. W oświadczeniach z 5 i 23 października Amnesty International i Human Rights Watch stwierdziły, że armia azerska wielokrotnie użyła wyprodukowanej w Izraelu amunicji kasetowej M095 DPICM i LAR-160 na obszarach mieszkalnych miasta (istnieją również dowody sugerujące, że w jednym przypadku 30 października Armenia wystrzeliła rakietę z amunicją kasetową typu Smerch w azerskie miasto Barda). Ani Armenia, ani Azerbejdżan (oraz Izrael), nie są sygnatariuszami Konwencji o amunicji kasetowej, która zakazuje używania broni tego typu.
Rząd izraelski nie musiał komentować konfliktu, albowiem Ormianie uważają, że zawarte umowy zbrojeniowe pomiędzy Izraelem i Azerbejdżanem mówią wszystko, co wymaga komentarza na ten temat.
Armenian foreign ministry spokewoman @naghdalyan: "For us, Israel's supply of ultra-modern weapons to Azerbaijan is unacceptable, especially now, in the conditions of Azerbaijan's aggression with the support of Turkey"
— Barak Ravid (@BarakRavid) October 1, 2020
Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Armenii
@naghdalyan: “Dla nas izraelskie dostawy ultranowoczesnej broni dla Azerbejdżanu są nie do przyjęcia, zwłaszcza teraz w warunkach agresji Azerbejdżanu przy wsparciu Turcji”
Od początku konfliktu w Górskim Karabachu, dziennikarze i osoby zajmujące się śledzeniem lotów w Izraelu, odnotowały wzrost liczby lotów cargo linii lotniczej SilkWay Airlines, czyli przewoźnika powiązanego z Ministerstwem Obrony Azerbejdżanu do Izraela, lądującego w wojskowej bazie lotniczej Ovda w południowym Izraelu:
Third Azeri heavylifter from Ankara this week. Was in Israel yesterday
4k-az40 pic.twitter.com/mi2WJKX1i5
— avi scharf (@avischarf) October 1, 2020
Trzeci kurs azerskiego ciężkiego samolotu transportowego z Ankary w tym tygodniu. Wczoraj był w Izraelu.
Armenia zareagowała zdecydowanie. Na początku października, zaledwie dwa tygodnie po otwarciu swojej ambasady w Tel Awiwie, Armenia wezwała swojego ambasadora na konsultacje. Premier Armenii zapytany przez prezydenta Izraela Reuvena Rivlina, czy Armenia z zadowoleniem przyjęłaby pomoc humanitarną, Nikol Paszynian zdecydowanie odpowiedział: „Pomoc humanitarna od kraju sprzedającego broń najemnikom, której następnie używają do atakowania pokojowo nastawionej ludności cywilnej? Proponuję, aby Izrael wysłał tę pomoc najemnikom i terrorystom, jako logiczną kontynuację jego działań”.
W wywiadzie dla Jerusalem Post z dnia 3 listopada Paszynian podkreślił, że poparcie Izraela dla Azerbejdżanu stawia go po tej samej stronie, co prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana – co jest dość niezręcznie, biorąc pod uwagę napięte stosunki między tymi dwoma krajami. Doszedł do wniosku, że Tel Awiw pomagał i podżegał do ludobójstwa Ormian w Górskim Karabachu i że wcześniej czy później Turcja zwróci swoje „imperialistyczne ambicje” w stronę Izraela.
Ekscentryczne podobieństwa
Od prawie trzydziestu lat, konflikt o Górski Karabach wymyka się próbom dopasowania go do jakiegokolwiek schematu przez postronne osoby. Pozornie Izrael i Azerbejdżan mogą nie być swoimi oczywistymi sojusznikami, ale właśnie ta sprzeczność sprawia, że ich bliskie stosunki są tak symbolicznie ważne.
Do niedawnego odprężenia stosunków Izraela z państwami Zatoki Perskiej, Azerbejdżan był jednym z nielicznych krajów Bliskiego Wschodu z muzułmańską większością, z którymi Tel Awiw miał naprawdę ciepłe stosunki. Można oczekiwać, że Baku będzie współczuć trudnej sytuacji Palestyńczyków, biorąc pod uwagę podobieństwa do setek tysięcy etnicznych Azerów wypędzonych z Górskiego Karabachu w latach 90. – Azerów, którzy w końcu powrócą do swoich domów.
Jednak ta przyjaźń wymaga czegoś innego. Jak ujął to w 2016 r. Premier Izraela Benjamin Netanjahu, Izrael i Azerbejdżan są „przykładem tego, jakie stosunki mogą i powinny być między muzułmanami a Żydami na całym świecie”. Z tego powodu peany na rzecz Azerbejdżanu i prezydenta Ilhama Alijewa, co jakiś czas pojawiają się w prasie izraelskiej i gazetach żydowskiej społeczności na całym świecie, chociaż są bardziej ostrożne, co do fatalnego stanu praw człowieka w Azerbejdżanie.
Media te często przedstawiają żydowską społeczność Azerbejdżanu, liczącą dziesiątki tysięcy osób, jako cieszącą się dobrymi stosunkami z resztą społeczeństwa Azerbejdżanu. W ostatnich tygodniach władze Azerbejdżanu dołożyły wszelkich starań, aby porównać wielokulturowość swojego kraju, w szczególności jego żydowską społeczność, ze stosunkowo monokulturową Armenią. Przykładem tego jest to wideo Daniela, młodego Azerbejdżanina pochodzenia żydowskiego żyjącego w górach, który wyjaśnia, dlaczego był gotowy do walki o Azerbejdżan:
#Azerbaijan is home to many ethnicities & religions, inc. 30,000 #Jews who have peacefully lived in Azerbaijan for 2000 years. Here is the story of #Daniel, a Mountain Jew, who volunteered to fight for his homeland, defending its territorial integrity against invasion by #Armenia pic.twitter.com/yZUCIwV3Dn
— Nasimi Aghayev ?? (@NasimiAghayev) October 17, 2020
#Azerbejdżan jest domem dla wielu mniejszości etnicznych i religijnych, włączając w to 30.000 #Żydów, którzy pokojowo żyją w Azerbejdżanie od 2 tysięcy lat. Oto historia #Daniela, żyda z gór, który ochotniczo walczy za jego ojczystą ziemię, broniąc terytorialnej integralności przed #Armenia agresją.
Co więcej, około 70 000 Żydów pochodzących z Azerbejdżanu mieszka w Izraelu, gdzie prowadzili oni kampanię na rzecz Baku podczas ostatniej wojny.
Ta przyjaźń jest również pożyteczna z praktycznego punktu widzenia, albowiem Azerbejdżan graniczy na długim odcinku z największym wrogiem Izraela – Iranem.
“To daje Tel Awiwowi wiele strategicznych możliwości” – jak mówi Jeff Halper, izraelski analityk, aktywista i autor “Wojny przeciwko obywatelom“, książki z 2015 roku o izraelskim państwie bezpieczeństwa. Jak zauważył Halper w rozmowie e-mailowej z GlobalVoices, Izrael od dziesięcioleci realizuje „strategię peryferii”, aby otoczyć świat arabski politycznymi i wojskowymi sojusznikami, do których od lat 90. XX wieku należą państwa postsowieckie, takie jak Azerbejdżan.
Jak wyjaśnia Halper: „Izrael zapewnia Azerbejdżanowi doradztwo i broń w zakresie zwalczania terroryzmu, w tym przeciwko jego wewnętrznej opozycji, podczas gdy Azerbejdżan dobrowolnie godzi się na bycie dla Izraela poligonem doświadczalnym dla jego najnowocześniejszych technologii wojskowych”. Zasoby energetyczne Azerbejdżanu również są atrakcyjne. Baku zaczęło eksportować ropę do Izraela w 1999 roku i obecnie dostarcza 37 procent całego jej importu do Izraela.
Według Zaur Shiriyev, będacego kaukaskim badaczem w International Crisis Group, punkt zwrotny w stosunkach izraelsko-azerskich nastąpił w 2010 roku i miał niewiele wspólnego z Iranem. Mniej więcej w tym czasie Shiriyev powiedział GlobalVoices, że Baku dostrzegło pilną potrzebę modernizacji swoich sił zbrojnych, a pogorszenie stosunków z Turcją zmusiło Izrael do poszukiwania nowych partnerów. „Izrael uzupełnił także rolę Turcji w innej kwestii: lobbując w Waszyngtonie na rzecz interesów Azerbejdżanu” – jak dodał Shiriyev.
Armenia nie mogła konkurować z tą ofertą.
Jednak ludność Armenii i Izraela łączy coś nie mniej namacalnego – trauma największych okrucieństw XX wieku. Oba są państwami narodowymi, które przeżyły ludobójstwo. To także oba państwa, które w ostatnich dziesięcioleciach triumfowały nad swoimi sąsiadami w zaciekłych konfliktach – targane obawą, że historia może się powtórzyć.
Dla Ormian sprawia to, że odmowa przez Izrael uznania ludobójstwa Ormian z 1915 r., jest szczególnie niewybaczalna, co prowadzi do ślepego zaułka. Może to zasadniczo wpływać na negatywne nastawienie do Żydów w Armenii, co odnotowało Pew Research Center w badaniu opinii publicznej w 2019 roku. Niektórzy z niewielkiej żydowskiej społeczności w tym kraju, byli bardzo rozdrażnieni poparciem Izraela dla Azerbejdżanu. Jak powiedział jeden z ormiańskich Żydów w wywiadzie dla izraelskiego dziennika Ha'aretz: “Armenia to Dawid. Dlaczego Izrael zbroi Goliata?”
Kwestia etyki
Izraelscy urzędnicy kilkakrotnie wspominali o uznaniu ludobójstwa Ormian. Jednak w dużej mierze, zbiegły się one w czasie z perturbacjami w stosunkach z Turcją, przez którą masowe mordy określane są jako „deportacje”. Niektórzy Izraelczycy uważają, że ich kraj ma etyczny imperatyw uznania tego faktu i że odmowa tego sugeruje przedkładanie geopolityki nad sprawiedliwość.
Do najgłośniejszych głosów w izraelskim społeczeństwie sprzeciwiających się sprzedaży broni Azerbejdżanowi, należą dwaj wybitni badacze ludobójstwa – Israel Charny i Yair Auron – którzy wzywali Izrael do uznania ludobójstwa Ormian. W 2014 roku Auron, autor dwóch książek o ludobójstwie Żydów i Ormian, zasugerował w artykule dla Ha'aretz, że sprzedaż broni do Azerbejdżanu może uczynić Izrael współwinnym czystek etnicznych na Kaukazie. W 2016 roku Charny posunął się jeszcze dalej, pytając w The Times of Israel, czy Izrael sprzedał by broń Adolfowi Hitlerowi.
Aktywiści sprzeciwiający się izraelskiemu handlowi bronią, również podnieśli tą prawną kwestię w momencie, kiedy szalała wojna w Górskim Karabachu. Jednak 12 października izraelski Sąd Najwyższy odrzucił petycję złożoną przez działacza Elie Josepha, wzywającego do zakazu sprzedaży broni do Azerbejdżanu, odmawiając tym samym rozpoczęcia rozprawy, albowiem jak stwierdzono, nie ma wystarczających dowodów na to, że taka broń zostanie użyta w zbrodniach wojennych przeciwko Ormianom. Izraelski prawnik zajmujący się prawami człowieka Eitay Mack, próbował uzupełnić sprawę sądową o kwestię moralną, argumentując w magazynie +972, że eksport broni ośmielił władze Azerbejdżanu do kontynuowania swoich wojowniczych gróźb pod adresem Armenii.
Ta sądowa próba powstrzymania handlu bronią, jest jedną z kilku podjętych przez Elie Joseph, izraelskiego działacza na rzecz praw człowieka urodzonego w Wielkiej Brytanii, który w tym roku przeprowadził strajk głodowy przeciwko izraelskiemu eksportowi broni do krajów łamiących prawa człowieka.
„Ludzie za granicą wiedzą więcej o tej sprzedaży broni, niż ludzie w Izraelu. Jako Żydzi i ludzie musimy przestać angażować się w tego typu rzeczy, aby zatrzymać zmowę milczenia. Istnieje bardzo silny związek między tym handlem a nieuznaniem ludobójstwa Ormian. Wczoraj to byliśmy my, jutro ponownie możemy stać się ofiarami, a dziś jest to ktoś inny ”.
W rozmowie telefonicznej z GlobalVoices, Joseph oświadczył, że planuje wystosować trzeci pozew przeciwko izraelskiej sprzedaży broni do Azerbejdżanu i jest gotów przeprowadzić kolejny strajk głodowy. Ma nadzieję, że pewnego dnia Kneset – izraelski parlament – przyjmie ustawę zakazującą sprzedaży broni krajom łamiącym prawa człowieka.
„Postanowiliśmy obudzić naród, bez znaczenia czy chodzi o sprzedaż broni do Azerbejdżanu, Birmy, Sudanu Południowego czy Wietnamu” – oświadczył Joseph, który podkreślił, że jest izraelskim patriotą.
Halper ma jednak wątpliwości, czy taki eksport zostanie powstrzymany, przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości. Handel bronią jest zbyt lukratywny, a Azerbejdżan ma zbyt duże znaczenie strategiczne dla Izraela. Co więcej, jak powiedział dla GlobalVoices, aktywiści tacy jak Mack i Joseph mogą stanąć w obliczu żmudnej bitwy, jeśli chodzi o zwiększenie poparcia publicznego:
„Problem izraelskiej broni lub jej sprzedaży nie istnieje w Izraelu, tak samo jak OTP [Okupowane Terytoria Palestyńskie], nie istnieje on też w przypadku zatrudnienia Palestyńczyków w Izraelu i nie istnieje w opinii międzynarodowej. To nie jest problem. Co więcej, Izraelczycy czują wielką dumę z ich wojskowych zdolności i bezpieczeństwa”.
W każdym razie zwycięstwo Azerbejdżanu wsparte izraelską bronią, jest także znaczącym zwycięstwem Ankary, która pogłębiła swoją rolę na Kaukazie Południowym. Dla Ormian jest to tragedia. Dla Izraelczyków jest to zagadka, zwłaszcza jeśli wojowniczy styl polityki Erdoğana przeżyje okres urzędowania obecnego tureckiego prezydenta.
Do pewnego stopnia Alijew będzie miał dług wobec Turcji. Co to oznacza dla stosunków Izraela z Azerbejdżanem?
Shiriyev konkluduje, że Baku ma wieloletnie doświadczenie w balansowaniu pomiędzy Ankarą i Tel Awiwem, nawet w czasach, gdy napięcia pomiędzy nimi były bardzo duże. „Powiedziałbym, że na Kaukazie Południowym potęga Turcji rośnie i odgrywa rolę równoważącą dla Azerbejdżanu wobec innych mocarstw, zwłaszcza Rosji. Nie sądzę, aby Izrael odgrywał tak znaczną rolę”.