„Tak” dla kebaba, „nie” dla rewolucji — imigranci i walka o Katalonię

Flaga Katalonii na ulicach Figueres. Zdjęcie: Kippelboy via Wikipedia. CC BY 3.0

Poniższa treść jest edytowaną wersją artykułu napisanego przez Irinę Illa Pueyo dla Afroféminas. Temat oryginalnego artykułu to debata nt. niepodległości Katalonii. 

„Bez imigrantów nie ma rewolucji.” To było jedno z haseł, które wykrzykiwali demonstranci 3 października 2017 roku w Barcelonie. Byliśmy pokaźnym tłumem ocenianym na podstawie przyśpiewek z megafonów.

Słowa takie jak „kobieta”, „babcie”, „ludzie”, „pracownicy”, „proletariat”, „antykapitalizm”, „antyfaszyzm”, „niezależność”, były często wykrzykiwane, ale jeśli chodzi o słowo „imigranci”, byliśmy osamotnieni. Megafony w dłonie — musieliśmy wykrzesać z siebie wiele siły, żeby nas słyszano. Piąty zmysł, który posiada każda istota ludzka, był jedyną odpowiedzią na to słowo, razem ze słuchem i kilkoma parami dużych, zaskoczonych oczu. Wydawać by się mogło, że słowo „imigrant” jest nieznane, albo lepiej, nikt nie był przygotowany na nawet symboliczne włączenie tego słowa do demonstracji.

Byłam szczerze zaskoczona, że młodzi ludzie z dredami, turbanami, warkoczami oraz inni rdzenni mieszkańcy Środkowej Afryki nie przyznawali się, że rozumieją znaczenie słowa „imigrant”, w odniesieniu do tej grupy, która jest prześladowana w Katalonii: mieszkańców. Jeszcze bardziej zaskoczył mnie fakt, że w przerwie pomiędzy porannymi a popołudniowymi demonstracjami, wiele osób poszło zjeść kebaba — wywodzącego się z Bliskiego Wschodu, najpopularniejszego fast fooda w wielu europejskich krajach. Wygodnie jest pójść na kebaba do restauracji prowadzonej przez imigrantów, ale nikt nie wydaje się być zainteresowany utożsamianiem się z tą grupą, czy też włączeniem ich do protestu. Zaskakujące było też to, że ci sami ludzie z dredami, turbanami i warkoczami są też skłonni kupić esteladas — katalońską flagę, którą często widzi się na demonstracjach niepodległościowych. Tą samą flagę, która jest de facto wyprodukowana przez ręce wyzyskiwanych imigrantów w Chinach.

W szkole, w której pracuję, jedna dziewczynka powiedziała mi, że jej matka — Boliwijka, została pobita za to, że chodziła do pracy. Imigrantka jest bita za to, że chodzi do pracy. Nie za to, że wspiera protesty przeciwko brutalności policji. Ona nie ma nawet praw wyborczych. A kiedy ona pójdzie w końcu protestować przeciwko policyjnej brutalności, biała społeczność będzie ledwo zauważalna.

Kwestia imigrantów wydaje się zawsze stanowić krok w tył dla interesów białego społeczeństwa. Ta sprawa pozostaje w cieniu, pełniąc rolę podpory, przyjmując na barki odpowiedzialność za ciężką pracę fizyczną, która jest potem udostępniania białemu społeczeństwu i prowokuje ich do myślenia.

Istnieje ogólna niechęć do słuchania imigrantów w środowiskach, które nie są zależne od rasy. Teoria wydaje się być zarezerwowana dla białej, natomiast represje są dla czarnej społeczności. Musimy zacząć poostrzegać różne rodzaje imigrantów jako coś normalnego, nie jako zagrożenie jednorodności myśli i kultury.

Rozpocznij dyskusję

Autorzy, proszę Zaloguj »

Wskazówki

  • Wszystkie komentarze są moderowane. Nie wysyłaj komentarza więcej niż raz, gdyż może to zostać zinterpretowane jako spam.
  • Prosimy, traktuj innych z szacunkiem. Komentarze nieprzywoite, obraźliwe lub atakujące inne osoby nie będą publikowane.