Zniknięcia nie są czymś niezwykłym w Beludżystanie, gdzie Beludżowie będący nacjonalistami walczą w zbrojnym oporze przeciw państwu pakistańskiemu. Opowieść o “zaginionych ludziach” w największej pakistańskiej prowincji [ang.] pozostaje nadal jedną z najbardziej nienagłośnionych historii na świecie.
Brat Farzany Majeed, Zakir Majeed, jest jedną z zaginionych osób. Poświęciła ona kilka ostatnich lat swojego życia [ang.], by utrzymać sprawę brata w toku organizując protesty i rozprzestrzeniając informacje o jego losie, a także o losie innych.
Zwłoki setek zaginionych osób noszące ślady torturowania pojawiły się [ang.] na prowincji w ostatnich kilku latach, jak podaje niezależna Komisja Praw Człowieka w Pakistanie, a rodziny, takie jak rodzina Farzany winią za to państwo [ang.].
Pakistańskie służby bezpieczeństwa zaprzeczają oskarżeniom [ang.], że miałyby mieć z tym coś wspólnego, twierdząc, że walczą z zagorzałym buntem w prowincji. Od 2012 roku Sąd Najwyższy w Pakistanie rozpatruje przypadki zaginięć w Beludżystanie [ang.] wydając ostrzeżenia dla rządu, jednak poczyniono niewielkie postępy [ang.].
Farzana Majeed [ang.] jest także generalnym sekretarzem grupy broniącej praw – Międzynarodowe Organy dla Osób Zaginionych w Beludżystanie [ang. W tym roku wspólnie z przyjaciółmi przeszła [ang.] 2 000 kilometrów z Kwety, stolicy prowincji, do federalnej stolicy Pakistanu – Islamabadu. Marsz, nazwany Długim Marszem Beludżystańskim, zakończono po czterech miesiącach. Dla porównania, Gandhi [ang.] przeszedł jedynie 240 mil w swoim sławnym Marszu Solnym [ang.].
W poniższym wywiadzie Farzan mówi o obecnej sytuacji w Beludżystanie, początkach marszu i roli odegranej przez beludżystańskie kobiety w walce o niepodległość. Wywiad widnieje także na moim blogu Collateral Damage (ang.: zniszczenia i straty wśród ludności cywilnej powstałe na skutek działań wojennych) [ang.].
Jak czujesz się po ukończeniu marszu?
Farzana Majeed (FM): Gdy rozpoczęliśmy marsz myśleliśmy, że świadomość jaką moglibyśmy podnieść mogłaby zmusić agencje wywiadowcze i państwo do uwolnienia naszych bliskich. Jednak w trakcie drogi otrzymaliśmy informacje, że Sąd Najwyższy oraz Wysoki Trybunał zakończyły niektóre ze spraw dotyczących zaginionych osób. Jeszcze bardziej traumatyczne było odkrycie masowych grobów w Beludżystanie w czasie naszego marszu. Niemniej jednak, wciąż dużym osiągnięciem było to, że udało nam się podnieść świadomość w Pakistanie i za granicą na temat barbarzyństwa państwa pakistańskiego w Beludżystanie.
Czy możesz nam opowiedzieć o okolicznościach zaginięcia Twojego brata?
FM: Zakir Majeed był byłym przewodniczącym Organizacji Studenckiej w Beludżystanie – Azad [największa w kraju grupa etniczna studentów z Beludżystanu zakazana w 2013 roku za powiązania z “terroryzmem”]. Miał odwagę, by wyrazić swój sprzeciw wobec okrucieństwa państwa, wymuszonym zniknięciom i innym pogwałceniom praw człowieka popełnionych przez Pakistan w Beludżystanie. Był także jednym z członków komitetu, który naciskał na uwolnienie Johna Soleckiego, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców w Beludżystanie [który został porwany w 2009 r. [ang.] przez wcześniej nieznany Beludżystański Zjednoczony Front Wyzwolenia i uwolniony po dwóch miesiącach]. Ponadto Zakir otwarcie sprzeciwił się nielegalnym aresztowaniom i zabójstwom Ghulama Mohammada Balocha, przywódcy Beludżystanu, i jego kolegów. Potępił morderstwo dokonane przez lidera Pakistańskiej Armii w Beludżystanie – Akbara Khana Bugtiego.
Zakir informował młodzież w Beludżystanie o pakistańskiej okupacji w ich ojczyźnie. Był szczególnie oburzony testowaniem pakistańskiej bomby nuklearnej w górach Chaghi w Beludżystanie. Z powodu ciągłych demonstracji, seminariów i przemów w szkołach i uniwersytetach w całym Beludżystanie, państwo pakistańskie aresztowało go w czerwcu 2008r. Jego cel polegający na zjednoczeniu beludżystańskiej młodzieży na jednej platformie był postrzegany jako wielka groźba. Zakir był symbolem narodowej walki i dlatego państwo jest niechętne by uwolnić go z aresztu.
Jest on po prostu jednym z tysiąca politycznych aktywistów, którzy zostali bezprawnie aresztowani przez Pakistan za protesty przeciw okupacji.
Mogłabyś opowiedzieć nam o procesie rozwijania się Twojej własnej politycznej świadomości oraz o Twojej decyzji, by działać publicznie dla Twojego brata i pozostałych zaginionych?
FM: Należę do rodziny, która angażowała się w politykę. Dorastałam obserwując moją matkę i inne aktywistki w partii mojego ojca. Zanim zaczęliśmy ruch, by poruszyć kwestię beludżystańskich zaginionych byłam członkiem Azadu – Beludżystańskiej Organizacji Studenckiej. Podczas studiów rozpoczęłam moją działalność polityczną na platformie Azadu. Brałam udział w demonstracjach, konferencjach prasowych, seminariach i innych działaniach po to, by móc się dokształcać.
Mój brat oczekiwał, że będę walczyć o nasze narodowe prawa. To było więc zarówno moje oddanie do niego, jak i nasza wspólna walka, która sprawiła, że założyłam ruch na rzecz odzyskania mojego porwanego brata i reszty 20 000 zaginionych osób z Beludżystanu.
Jak radzą sobie z tym żony, siostry i matki?
FM: Wszyscy w Beludżystanie są w traumie. Rodziny zaginionych żyją w strachu i stresie. Każdy nowy dzień mógłby być dniem, gdy odkryją okaleczone ciała swoich bliskich porzucone wzdłuż autostrady lub w masowych grobach. Lecz beludżystańskie kobiety są silne, pokazały wielką odwagę protestując przeciw porwaniom i polityce państwa “Zabij i wyrzuć”.
Jakie były etapy zaangażowania kobiet w sprawę zaginionych ludzi?
FM: Kobiety w całym Beludżystanie są zaangażowane w różne działalności. Tysiące z nich uczęszczają do uniwersytetów i kolegiów albo jako studentki lub też jako nauczycielki. Wiele kobiet jest politycznymi aktywistkami. Wraz ze wzrostem pakistańskiego barbarzyństwa wzrosło także zaangażowanie kobiet w polityczną walkę. Dzisiaj, każda kobieta w Beludżystanie przeciwstawia się państwu.
Kobiety w Beludżystanie obecnie aktywnie uczestniczą w narodowej walce. Jak postrzegasz ten bezprecedensowy aspekt walki ludzi w Beludżystanie?
FM: To jest naturalny rezultat miłości jaką kobiety mają dla swoich dzieci. Kobiety w Beludżystanie są patriotkami w takim znaczeniu, że żadna kobieta nie rodzi dziecka i potem siedzi bezczynnie, gdy państwo torturuje i zabija to dziecko. Kobiety tutaj nigdy nie zrezygnują z walki.
Jaka jest odpowiedź społeczeństwa? Myślisz, że wiele innych kobiet pójdzie za Twoim przykładem?
FM: Na początku spotkałam się z problemami, ponieważ byłam młodą kobietą. Jednak wkrótce zyskałam solidarność społeczeństwa. W trakcie długiego marszu z Kwety do Islamabadu doświadczyłam ogromnej reakcji ludzi Beludżystanu. Witali nas i obsypywali różami wszędzie gdzie poszliśmy i się zatrzymaliśmy.
Inne kobiety za mną podążają. Dzięki mojej wierze będą wciąż stawiać opór.
Czy otrzymaliście wyrazy wsparcia od kobiet z Karaczi, Islamabadu i innych miejsc gdzie rozbiliście swoje obozy?
FM: W Karaczi mieszka dużo ludzi z Beludżystanu, otrzymaliśmy więc spory odzew od ogromnej liczby osób, które przyszły, by nas wesprzeć. Również wielu intelektualistów i dziennikarzy wyraziło swoja solidarność. Było kilka niezapomnianych momentów w Karaczi, zwłaszcza z nacjonalistami Sindhami. Świetnie było przypomnieć sobie, że są oni z nami. W Lahaur i Islamabadzie wsparła nas Narodowa Partia Awami oraz Narodowa Federacja Studencka. Nawet w rejonach Beludżystanu, gdzie mieszkają Pasztuni, są grupy, które się z nami solidaryzują. Mamy nadzieję, że wszyscy będą z nami także w przyszłości.
Angielska prasa w Pakistanie mówiła o waszym marszu, jednak na międzynarodowych forach jest mały odzew. Jak ta sprawa może według Ciebie zwrócić uwagę świata?
FM: Dotarliśmy do wielu międzynarodowych forów. Otrzymaliśmy życzliwe przyjęcie od pracowników ONZ w Islamabadzie na koniec naszego marszu. Jednakże ONZ oraz międzynarodowa społeczność muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność, a także umożliwić nam poinformować świat o losie porwanych. Zwracam się z prośbą do ONZ, by byli bardziej zainteresowani. Potrzebujemy międzynarodowej uwagi.