- Global Voices po polsku - https://pl.globalvoices.org -

“Nie”: genialna i optymistyczna kampania, napędzająca rewolucję

Kategorie: Chile, Dobre wiadomości, Film, Historia, Idee, Media obywatelskie, Prawa człowieka, Protesty, GV Advocacy
"No" campaign logo. Released to public domain. [1]

Logo kampanii “Nie”. Domena publiczna.

Augusto Pinochet, sprawca zamachu stanu w 1973 roku w Chili, stracił władzę w 1988 roku na mocy głosowania. Jest jedynym dyktatorem w historii, który zorganizował wybory, decydujące o jego przyszłości i który został demokratycznie obalony. Jak w każdym politycznym wyścigu, pojawiły się kampanie, popierające obydwie strony. “Tak” oznaczało poparcie dla reelekcji Pinocheta; “Nie” – kres dyktatury wojskowej. Publiczne nadawanie wiadomości przeciwko wojskowemu reżimowi, który kontroluje media, jest nawet dzisiaj prawdziwie heroicznym zadaniem. Ale kampania “Nie” posługuje się wiadomością optymistyczną, kompletnie zmieniając kierunek w sztuce przedstawiania surowych i bolesnych zagadnień, związanych z prawami człowieka oraz pokazując możliwość napędzenia rewolucji.

Film “Nie” Pablo Larraína [2], powstały w 2012 roku, opowiada – nie będąc dokumentem – historię referendum Pinocheta z 5 października 1988 roku, pokazując pozytywny punkt widzenia. Główną postacią jest René Saavedra (Gael García Bernal), młody i błyskotliwy twórca agencji reklamowej i syn szanowanej postaci z opozycji, który wrócił do Chili po spędzeniu młodości na emigracji w Meksyku. Jego talent i historia rodziny sprawiają, że José Tomás Urrutia (Luis Gnecco), lider kampanii “Nie”, proponuje mu udział w realizacji strategii i formy “spotu” (nazwa piętnastominutowego oficjalnego programu telewizyjnego, używanego do politycznej propagandy przez wszystkie partie podczas wyborów).

Początkowo, członkowie Concertación (zgrupowanie partii opozycji) chcieli pokazać brutalną rzeczywistość dyktatury: zabójstwa, tortury oraz zaginięcia, by otworzyć ludziom oczy i poruszyć opinię publiczną w tej sprawie. René udało się przekonać opozycję do postawienia na prezentację demokracji jako pożądanego ustroju, zamiast ukazywać ciemne realia teraźniejszości. “Nie” stało się więc kampanią, mówiącą o radości życia w wolności. W taki sposób “Nie” pokonało Pinocheta.

Myślenie, że kampania reklamowa sama w sobie była zdolna obalić dyktatora, byłoby naiwne. Jednak warto rozważyć ideę, propagowane przez tę kampanię: ponowne przemyślenie sposobu bronienia swoich praw, przenosząc wzrok z negatywnych i bolesnych aspektów w stronę nadziei i radości oraz humoru – bo dlaczego nie? – które może nam przynieść przyszłość. Przez ostatnie lata byliśmy świadkami licznych rewolucyjnych ruchów na całym świecie, ale również wielu przypadków grupowej przemocy i niesprawiedliwości. Wielu z nas dotarło do punktu bez powrotu w kwestii przeciążenia wiadomościami o walkach, które są często przygnębiające.

Liczni specjaliści ds. mediów, jak Wendy Johnston i Graham Davey badali [3], jak nadmiar obrazów i historii o zbrodniach w internecie może prowadzić do apatii, a nawet bezradności. To może mieć kluczowe znaczenie dla znalezienia nowych sposobów, by rozprzestrzeniać poczucie pilnej reakcji w celu osiągnięcia pokoju i wolności – wielu aktywistów już to robi, odnosząc spore sukcesy. Humorystyczny film “No Woman, No Drive” [4] (parodia piosenki “No Woman, No Cry” Boba Marley'a), stworzona przez saudyjskiego komika, Hishama Fageeha, by wesprzeć kampanię Women2Drive w Arabii Saudyjskiej, jest świetnym przykładem tego typu pomysłowości. Syria Untold [5], platforma internetowa, kładąca nacisk na dziennikarskie i kreatywne projekty w ramach ruchu bez przemocy, jest kolejnym.

Smutna rzeczywistości ludzi, którzy stawiają czoła takim sytuacjom, musi być stale dokumentowana i rozpowszechniania na całym świecie, ale możemy też uzupełniać te historie humorem, nadzieją i optymistycznym podejściem, by wprowadzać zmiany, których nasza planeta poszukuje.

W ostatnim numerze GV Face [6], współzałożyciel Ethan Zuckerman oraz redaktorzy GV: Solana Larsen, Sahar Habib Ghazi i Ellery Roberts Biddle rozmawiali o tajnikach “rozwiązań dziennikarskich”.