Aborcja jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w wielu państwach na całym świecie. Rosja jednak zwykle nie należała do grona tych państw. Rosja Radziecka była pierwszym krajem na świecie, w którym już w 1920 roku zalegalizowano aborcję. Wprawdzie za rządów Stalina praktyki te zostały ponownie zdelegalizowane, jednak po 1955 roku każdego roku przeprowadzano miliony zabiegów usunięcia ciąży. W 1990 roku, kiedy Związek Radziecki chylił się ku upadkowi, w samej Rosji wykonano ponad cztery miliony aborcji [ros]. Zarówno brak dostępu do skutecznych sposobów zapobiegania ciąży, jak i nieciekawa sytuacja ekonomiczna i socjalna przyczyniły się do tego, że w latach 90-tych i na początku lat 2000-nych w Rosji notowano jedną z największych liczb aborcji na świecie. Od tego czasu liczba usuniętych ciąży stopniowo spadała, osiągając liczbę nieco ponad dwa miliony w 2000 roku i niespełna miliona [ros] w 2011. Pomimo tego Rosja nadal znajduje się w czołówce państw, w którch liczba aborcji przewyższa liczbę żywych urodzeń, gdyż na każde 1000 urodzeń w 2011 roku przypadały 1022 aborcje (jedyny kraj, w którym liczba aborcji przewyższa liczbę urodzeń żywych).
Rosjanie zawsze popierali dostęp do legalnej aborcji. W sondażu przeprowadzonym przez Centrum Lewady w 1998 roku 65 proc. Rosjan opowiedziało się za tym, żeby aborcja „była dozwolona i przeprowadzana zgodnie z życzeniem kobiety”. Chociaż w ostatnich latach liczba ta zmalała, większość Rosjan konsekwentnie sprzeciwia się dążeniom do ograniczenia dostępu do aborcji. Pomimo tego wszystko wskazuje na to, że część rosyjskiego rządu przygotowuje się do wprowadzenia ograniczeń w tej dziedzinie. W kwietniu 2013 roku rosyjska Duma wprowadziła zakaz reklamowania usług usuwania ciąży. Następnie w październiku członkowie lokalnego zgromadzenia w obwodzie samarskim przegłosowali inicjatywę, która przewiduje zakaz opłacania aborcji z ubezpieczenia. Autor uchwały Dmitrij Siwirkin argumentował, że finansowanie aborcji z kieszeni podatników jest klątwą dla wierzących obywateli Rosji. Siwirkin wyjaśniał [ros]:
Почему православный, мусульманин, иудей должны своей копеечкой участвовать в этом грехе? Если женщина хочет убить своего ребенка, если она дошла до этой степени нравственного падения, то пусть она делает это за свой счет, пусть это будет ее грех! Почему она делает это за счет общества?
Dlaczego prawosławni, muzułmanie czy żydzi mają uczestniczyć w tym grzechu dokładając swoje kopiejki? Jeśli kobieta chce zabić swoje dziecko, jeśli osiągnęła tak niski poziom upadku moralnego, to niech robi to za swoje pieniądze, niech to będzie jej grzech! Dlaczego miałoby się to odbywać kosztem społeczeństwa?
W odpowiedzi na słowa krytyków, według których inicjatywa ta zwiększy i tak już duży problem porzuconych dzieci, Siwirkin stwierdził: „Wierzę, że skoro Bóg przynosi dziecko na świat, to Bóg się nim zaopiekuje”. 14 listopada projekt Siwirkina został wniesiony pod obrady w Dumie. Rozpaliło to w rosyjskich mediach społecznościowych gorącą debatę, dotyczącą proponowanej ustawy i aborcji w ogóle. Dziennikarz Dmitrij Bawyrin zamieścił na Facebooku prowokacyjny post [ros], popierający proponowane zmiany, który wywołał ponad 180 komentarzy.
Чувства верующих, разумеется, идут лесом, ибо с такой формулировкой можно запрещать все что угодно (о пошива женских брюк до учебников по биологии). Но требование, повторюсь, правильное и давно назревшее. В нашей высокодуховной стране аборт средство контрацепции… А как иначе-то? Противозачаточные стоят денег, презервативы стоят денег, а тут разрезал за спасибо – и пошел. Спонсируемое государством детоубийство.
Uczucia wierzących najwidoczniej mogą iść się wypchać. Przy pomocy takiej argumentacji można zakazywać wszystkiego, czego się zechce (od szycia damskich spodni po podręczniki do biologii). Ale powtarzam, że potrzeba zmian jest słuszna i bardzo przedawniona. W naszym wielce uduchowionym kraju aborcję traktuje się jako środek antykoncepcji…a niby jak ma być inaczej? Tabletki antykoncepcyjne kosztują, prezerwatywy kosztują, a tak – pójdziesz pod nóż i dziekuję. Zabójstwo dzieci sponsorowane przez państwo.
Do dyskusji przyłączył się [ros] również bloger i dziennikarz Roman Fiedosjejew, który zaproponował na Facebooku innowacyjny, acz trudny do przełknięcia kompromis:
С одной стороны, та женщина, которая делает аборт, тоже заплатила налог и внесла взнос в медстраховку. С другой — не понятно, почему остальные должны платить за какую-нибудь бедовую даму, которая сама себе назначила тариф “Безлимитный” и использует аборт в качестве контрацепции.
Поэтому мне представляется правильным такое решение. У каждого (у мужчин в том числе!) есть сертификат на один аборт в счет медстраховки: оступились, контрацепция подвела — всякое бывает. А дальше — извините, уже за отдельную плату.
Z jednej strony kobieta, która poddaje się aborcji też płaci podatki i składki na ubezpieczenie zdrowotne. Z drugiej – nie rozumiem, dlaczego inni mają płacić za jakąś nierządnicę, która stwierdziła, że ma nielimitowany plan (opieki zdrowotnej) i traktuje aborcję jako rodzaj antykoncepcji.
W związku z tym proponuję następujące rozwiązanie. Wszyscy (łącznie z mężczyznami!) będą posiadać w swoim ubezpieczeniu zdrowotnym certyfikat na jedną aborcję, na wypadek, gdy zapomnisz się, albo zawiedzie antykoncepcja – zdarza się. A dalej – przykro mi, ale trzeba zapłacić z własnej kieszeni.
Propozycja Fiedosjejewa wywołała mieszane reakcje. Jeden z użytkowników odebrał ją jako próbę ograniczenia „podstawowej opieki medycznej”. Według innych jest ona niepraktyczna i moralnie odrzucająca.
Max Avdeev: А может с раком тоже так? Или с другими болезнями? Второй раз заболел, ну сам дурак. Томографию только раз в жизни. Дикость какая рассматривать необходимость аборта как проступок. То есть для общества лучше проблемный сирота потом, чем недорогой аборт?
A może tak zrobić to samo z rakiem? Albo innymi chorobami? Zachorujesz drugi raz, jesteś głupek. Tomografia tylko raz w życiu. To szaleństwo traktować konieczność aborcji jako przestępstwo. To znaczy, że lepiej dla społeczeństwa mieć potem problem z sierotami niż niedrogą aborcję zawczasu.
Olga Shantser: Стопроцентной гарантии не дает ни один контрацептив, а также еще, например, от изнасилования застраховаться нельзя.
Żadna antykoncepcja nie daje stuprocentowej gwarancji, a poza tym nie można ubezpieczyć się od gwałtu.
Alena Popova, bizneswoman i pomysłodawczyni wielu prosocjalnych przedsięwzięć, bez ogródek wypowiedziała się [ros] na temat jakiejkolwiek inicjatywy, zmierzającej do ograniczenia dostępu do aborcji:
Запрещая аборты, все, кто ЗА, понимают же: аборты будут всегда, только уже нелегально делаться. И зачем?
— Алёна Попова (@alyonapopova) November 15, 2013
Zakazując aborcji wszyscy, którzy są ZA muszą zrozumieć, że aborcje będą zawsze, tyle że będą odbywać się nielegalnie. I po co?
Debata podkreśla ambiwalentny stosunek Rosjan do aborcji. Niewielu chce jej całkowitej delegalizacji. Wielu jednak martwi ciągła powszechność aborcji w rosyjskim społeczeństwie, choć ironicznie liczba zabiegów jest na najniższym od 50. lat poziomie. Ale co ciekawsze, w kraju, w którym płaci się wyjątkowo niski podatek dochodowy można zauważyć, że Rosjanie zaczynają myśleć o sobie jako o „podatnikach” i postrzegać zasiłki socjalne bardziej jako przywileje, niż uprawnienia. Chociaż Siwirkin argumentując swój sprzeciw wobec aborcji finansowanej przez państwo odwołał się do religii, mógł on znaleźć nieoczekiwanych sprzymierzeńców w postaci rosyjskich liberałów gospodarczych.