19 października obchodzony jest Światowy Dzień Toalet. Spośród siedmiu miliardów ludzi na świecie, uderzająca liczba 2,5 miliarda, czyli prawie jedna na trzy osoby, nie posiada dostępu do czystych ubikacji. Dotyczy to między innymi mieszkańców Karaibów, w tym wielu Haitańczyków. Brak podstawowych warunków sanitarnych w dalszym ciągu prowadzi do niepotrzebnych chorób i śmierci. Święto to ma na celu przełamanie tabu wokół toalet i higieny, jak również zwrócenie uwagi na problemy sanitarne we współczesnym świecie. W ramach wsparcia tych wysiłków (na przykład w tym rodzaju) i poparcia kampanii pod hasłem: “Ja nie mam tego gdzieś, a ty?, w niniejszym poście wracam do kwestii tego, w jaki sposób brak ustronnego miejsca, gdzie można załatwić swój interes, a który dla większości jest oczywistością, wpływa na jakość życia na Haiti.
Oczywistym jest, że ten wyspiarski naród postawiony został przed wystarczającą liczbą wyzwań: katastrofy naturalne, z których najbardziej wyniszczającą w ostatnich czasach było trzęsienie ziemi w 2010 roku i problemy z wodą, jakie były jego następstwem, doniesienia o nadużyciach finansowych wśród organizacji charytatywnych, wątpliwe darowizny “pomocowe”, które o mały włos nie zniszczyły, i tak kulejącego, sektora rolniczego, na dodatek zniszczenia wywołane przez huragan i masowy wybuch epidemii cholery zaraz po trzęsieniu ziemi, która zwiększyła i tak już obfite żniwa śmierci. Nieco ponad rok temu na portalu Dying in Haiti, w celu upamiętnienia rocznicy wybuchu zarazy, pojawił się poniższy wpis:
W październiku 2010 roku cholera zaczęła zarażać i zabijać mieszkańców Haiti.
Od tej pory minął rok i według ostrożnych szacunków 500 tysięcy Haitańczyków zostało zarażonych cholerą, z czego 6500 umarło. Jest to liczba większa niż gdziekolwiek na świecie. Łącznie z Indiami, Afryką, czy jakimkolwiek innym miejscem na ziemi…
Winę ponosi zanieczyszczona woda. A stan wody na Haiti był godny pożałowania długo przed trzęsieniem ziemi w 2010 roku. W 2002 roku został uznany za najgorszy na świecie.
Jest to jeden z powodów, dlaczego sześć lat temu nazwałem ten blog Umieranie na Haiti. Brudna woda…
W poście cytowany był artykuł z popularnych mediów, który wyjaśniał:
Cholera wywoływana jest przez bakterie, które można znaleźć w zanieczyszczonej wodzie i jedzeniu. Bardzo szybko rozprzestrzenia się w niehigienicznym środowisku i jest w stanie szybko zabić człowieka poprzez całkowite odwodnienie; jest jednak łatwo wyleczalna, jeśli w porę wykryta.
Haiti w wyniku swojej biedy od dłuższego czasu cierpiało z powodu słabej kanalizacji. Jednak po trzęsieniu ziemi w 2010 roku warunki sanitarne w stolicy i innych obszarach miejskich uległy znacznemu pogorszeniu, szczególnie gdy tysiące ludzi zmuszonych było do rozstawiania prowizorycznych schronień na publicznych placach, boiskach sportowych i innych terenach otwartych.
Według Biura ds Koordynacji Pomocy Humanitarnej w sierpniu działała jedynie trzecia część z 12 tysięcy potrzebnych latryn; był to spadek z 5,8 tys w miesiącu poprzednim. Tymczasem liczba ustępów nienadających się do użytku wzrosła ponad dwukrotnie, z 1,3 tys w lipcu do 2,6 tys w sierpniu.
Ponad tysiąc latryn zostało porzuconych, co doprowadziło do zanieczyszczenia otoczenia, a co za tym idzie zwiększa ryzyko zarażeń wśród ludzi żyjących w tych obozach
Epidemia cholery na Haiti to nie tylko kwestia zdrowia. Miała ona wpływ na wybory w kraju i zaczęła oddziaływać na stosunki międzynarodowe, kiedy fala ta zwróciła się przeciwko obecności Narodów Zjednoczonych na wyspie. (Przyczynę wybuchu epidemii połączono z obecnymi tam siłami ONZ.) W poniższym poście, opublikowanym przez Global Voices w listopadzie 2010 roku przyglądaliśmy się sytuacji:
Wystąpienie przypadków cholery przekształciło się w epidemię, a liczba ofiar rośnie z każdym dniem. Haiti, i tak słabo przygotowane do zwalczania zagrożenia zdrowia publicznego na taką skalę, bardziej niż zwykle zmagało się, aby powstrzymać jej rozprzestrzenianie się w następstwie trzęsienia ziemi ze stycznia 2012 – prawie rok po tym wydarzeniu, ludzie nadal żyją w miasteczkach namiotowych.
Jakby tego było mało, pojawiły się doniesienia, jakoby epidemię wywołały “odchody pochodzące od nepalskich sił pokojowych”. Burzliwa historia okupacyjnych wojsk Narodów Zjednoczonych zwanych MINUSTAH (Misja Stabilizacyjna ONZ na Haiti) nie jest tajemnicą; użytkownicy blogów dość obszernie dyskutowali na ten temat, pytając, czy stabilizacja jest tak naprawdę eufemizm subordynacji.
Na tym tle nawet najmniejsza możliwość, że za wybuch epidemii mogą być odpowiedzialne wojska MINUSTAH (ONZ zaprzecza tym zarzutom) okazała się kroplą przepełniającą czarę. Razem z chorobą do stolicy kraju Port-au-Prince przeniosły się protesty skierowane przeciwko ONZ.
Haiti Grassroots Watch wyjaśniał:
Cholera to choroba ludzi biednych, pozbawionych praw obywatelskich. Biednych ludzi w biednych krajach. Cholera rozkwita w miejscach, gdzie nie ma czystej wody, odpowiedniej kanalizacji i działającego systemu opieki zdrowotnej.
Podczas gdy jasne jest, że wirus cholery został najprawdopodobniej przywieziony na Haiti przez żołnierzy ONZ, i podczas gdy jasne jest, że odpowiednia opieka zdrowotna, dostęp do czystej wody i kanalizacji, prawidłowa higiena i szczepionki mogą go powstrzymać, niejasnym pozostaje, w jaki sposób dokonać tego wszystkiego zanim umrze następnych kilka tysięcy ludzi.
Nawet jeśli uda się pokonać cholerę, dziesiątki innych przenoszonych przez wodę chorób zagraża Haiti. Według WHO co roku 1,4 miliona ludzi umiera na skutek takich chorób – to jest około czterech osób na minutę – w większości jest to wynikiem szkodliwych i nieodpowiednich wody i warunków sanitarnych.
Haiti Grassroots Watch postanowił szczegółowo przyjrzeć się sytuacji na wyniszczonym i zagrożonym Haiti i postawił następujące pytania:
• Dlaczego epidemia cholery tak łatwo się rozprzestrzeniła?
• Dlaczego Haitańczycy nie maja dostępu do czystej wody i sanitariatów?
• Jeśli ONZ zdoła zebrać potrzebne 164 miliony dolarów i uda się pokonać cholerę, w jaki sposób zabezpieczymy kraj przed następną falą choroby przenoszonej przez wodę?
W tym poście nie udało się znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, ale za to podjęto próby rozpowszechnienia informacji, które mogą uratować życie poprzez przedstawienie sylwetki Jan Gurley. Ta lekarka i blogerka od trzęsienia ziemi 12 stycznia 2010 roku dwa razy odwiedziła Haiti jako wolontariuszka i stworzyła film instruktażowy dotyczący doustnej terapii nawadniającej (ORT – oral rehydration therapy), który zostawiła swoim haitańskim kolegom i pacjentom:
To po co właściwie jest ten Światowy Dzień Toalet? Po to, by zwiększyć świadomość, zainspirować do działania i sprawić, by kanalizacja i higiena dla wszystkich stały się rzeczywistością w XXI wieku. Każdy może się zaangażować chociażby udostępniając ważne wiadomości dotyczące bezpiecznych toalet, popierając ulepszenie warunków sanitarnych poprzez organizację spotkań i zarejestrowanie swojej działalności na interaktywnej mapie Światowego Dnia Toalet. Można też oznajmić światu, dlaczego nie masz tego gdzieś na Facebooku i Twitterze. I nie myślmy, że cudze problemy z toaletą nas nie dotyczą. Pamiętajmy, że choroby wywołane poprzez nieodpowiednie warunki sanitarne mogą się rozprzestrzenić nawet na obszarach, które nie stanowią toaletowego wyzwania. Tutaj można podpisać petycję.