Leonid Volkov, mózg kryjący się za technicznymi aspektami nadchodzących niezależnych wyborów opozycyjnych [1] [ros], opublikował na swoim blogu interesujące statystyki [2][ros]. Spośród około 90.000 osób obecnie zarejestrowanych do głosowania, 34.6% jest z Moskwy i obwodu moskiewskiego, a 11.7% z Sankt Petersburga i obwodu leningradzkiego. Oznacza to, że prawie połowa tych względnie aktywnych członków opozycji pochodzi z dwóch głównych miast Rosji. Jeszcze bardziej uderzający jest fakt, że następne na liście są obwód swierdłowski z 3.2% i obwód samarski z 1.8%.
Statystyki spadają w dramatyczny sposób, pokazując w regionach o najniższym wyniku udział rzędu jedynie 0.02% elektoratu (tzn. około 200 osób). Rezultaty te zdają się wskazywać na porażkę ruchu opozycyjnego, jeśli chodzi o pozyskanie zainteresowania spoza typowego moskiewskiegoo i sanktpetersburskiego ruchu protestacyjnego.