- Global Voices po polsku - https://pl.globalvoices.org -

Algieria: Nieudane demonstracje antyamerykańskie

Kategorie: Bliski Wschód i Afryka Północna, Algeria, Film, Media obywatelskie, Protesty, Rządy, Stosunki międzynarodowe

[Linki w tekście odsyłają do stron w języku francuskim, chyba że zaznaczono inaczej.]

Opublikowane na Facebooku wezwanie do masowej demonstracji przed ambasadą amerykańską w Algierze okazało się niewypałem

Ten tytuł artykułu [1] opublikowanego na www.algerie1.com [2] streszcza sytuację w Algierii z piątku, 17 września, kiedy to przedstawicielstwa zachodnie, przede wszystkim amerykańskie, znalazły się na celowniku demonstrantów w niemal całym świecie arabskim. Powodem demonstracji było rozpowszechnienie na YouTube filmu „Niewinność muzułmanów”, atakującego proroka Mohameta. Algierska prasa, poza jednym tytułem arabskojęzycznym, tj. www.echouroukonline.com [3], poświęciła wydarzeniu (czy raczej jego udaremnieniu) bardzo niewiele miejsca. I tak www.elwatan.com [4] pisze:

Próba marszu udaremniona w Algierze.

Gazeta ujawnia także, że około stu osób protestowało przeciw potępionemu filmowi w Oranie, drugim co do wielkości mieście Algierii. W rzeczywistości, napotykając na potężne siły policyjne, dziesiątki protestujących w Oranie musiały się zadowolić powieszeniem baneru, powtarzającego slogan rozpowszechniony przez arabskie kanały telewizyjne. Inna ważna gazeta francuskojęzyczna, www.liberté-algerie.com [5], wolała skupić się na wydarzeniach w Kairze, Tunisie, Sanie i Chartumie, celowo pomijając milczeniem próby manifestacji w Algierze i Oranie. Z kolei „Echourouk”, strona znana z sympatii do islamistów, oceniła, że [6] [ar]:

 Algierczycy powstali, żeby przyjść na ratunek Prorokowi.

W czwartek 16 września, strona dosłownie przejęła kontrolę nad krążącymi w sieci wezwaniami do demonstracji przeciw amerykańskiej placówce dyplomatycznej w Algierze. Gazeta ta, z największym w Algierii nakładem (prawie pół miliona egzemplarzy dziennie), wyróżnia się także liczbą komentarzy zostawianych przez czytelników. Opinię na powyższy temat wyraziło ponad 200 czytelników: niektórzy posunęli się do porównania sił policyjnych, które zapobiegły demonstracji, do jednostek izraelskich, które zabraniają Palestyńczykom dostępu do placu przed meczetem Al-Aksa (Jerozolima) w każdy piątek.

Co więcej, ostrzeżenie skierowane przez Ambasadę w Algierze do obywateli amerykańskich, by unikali podróżowania po Algierii, zwróciło uwagę niektórych dzienników, w szczególności wydań internetowych. TSA (www.tsa-algerie.com [7]) zastanawiał się nad milczeniem władz algierskich wobec amerykańskiego alarmu dyplomatycznego. Samir Allam pisze [8]:

Od środy ciągle przybywa krytyków postawy władz algierskich w prasie i na portalach społecznościowych. Algieria zareagowała poprzez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jednak w przeciwieństwie do innych krajów, ani Prezydent Abdelaziz Bouteflika, ani Premier, nie skomentowali sprawy publicznie.

W tym samym wydaniu dziennik ogłosił, że Ali Bel Hadj, numer 2 w FIS (rozwiązana partia islamistyczna) próbował protestować przed siedzibą ambasady amerykańskiej w Algierze, przez co został zatrzymany przez policję.

[9]

Demonstranci w Algierze. Zdjęcie za pozwoleniem:  Anis /New Press

Z kolei strona www.dna-algerie.com [10] skupiła się na ataku na ambasadę amerykańską w Tunisie [11] i na pożarze w jednej z amerykańskich szkół w tym samym mieście. Nie pisnęła słowa o próbach demostracji w Algierze i innych miastach algierskich. Podobnie sytuację przedstawia www.algeriepatriotique.com [12] która, oprócz opisania wydarzeń w Tunisie, oddaje głos specjalistce, która z kolei zestawia ze sobą różne ekstremizmy. Sonia B komentuje wezwania do demonstracji:

Algierczycy nie wpadli w pułapkę przemocy, która przyczynia się tylko do pogarszania wizerunku świata muzułmańskiego. Imamowie, ze swojej strony, potępili demostracje pełne przemocy, które wstrząsnęły wieloma krajami arabskimi i muzułmańskimi.

Na portalach społecznościowych widać mały konflikt między tymi, którzy wzywają do wyjścia na ulicę, a tymi, którzy nawołują do umiarkowania i samokontroli. I tak strona na 123 viva l’algerie [13] na Facebooku, która dała o sobie znać w styczniu 2011 roku, przyjmując stanowisko przeciwne tzw. „arabskiej wiośnie”, raz jeszcze postanowiła ostudzić atmosferę. W tym samych czasie inni użytkownicy Facebooka usiłowali zmobilizować obywateli do wyjścia na ulicę. Trzeba tutaj zaznaczyć, że wszystkie meczety algierskie, mające duży posłuch w społeczeństwie, podczas piątkowej modlitwy przekonywały wiernych do powstrzymania się od demonstracji.

Czy fakt, że Algier nie poszedł za przykładem Tunisu, Bengazi, Kairu czy Chartumu, upoważnia nas do mówienia raz jeszcze o „algierskim wyjątku”, pojęciu maglowanym przy okazji wydarzeń arabskiej wiosny? To już temat na osobną debatę.