Powodzie, które nawiedziły Pakistan w 2010 roku [1] [linki w języku angielskim], pozbawiły dachu nad głową miliony mieszkańców, spowodowały śmierć setek osób oraz znacznie przyczyniły się do spowolnienia gospodarki narodowej. Najbardziej dotknięte zostały rozległe obszary w Chajber Pachtunchwie, Pendżabie i Sindh. Mimo licznych oświadczeń ze strony rządu, nie podjęto żadnych praktycznych kroków, aby zapobiec ewentualnym powodziom w przyszłości. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać – w tym roku woda znów pustoszy Pakistan.
W przeciwieństwie do zeszłorocznego kataklizmu, tym razem najbardziej dotknięty został rejon Sindh [2], gdzie woda zrównała z ziemią wiele wiosek i pozbawiła dachu nad głową miliony mieszkańców. Według doniesień Azjatyckiej Komisji Praw Człowieka [3] powódź w Sindh spowodowała straty w uprawach sięgnające 5,6 mildiarów rupii. Zasięg powodzi można oszacować na podstawie informacji, że z 23 okręgów, aż 22 zostało pośrednio lub bezpośrednio dotkniętych kataklizmem.
W swoim artykule Komisja Praw Człowieka [3] ubolewa nad brakiem skutecznych działań ze strony rządu w celu rozwiązania problemu:
Rząd dopiero teraz zaczął interesować się warunkami, w jakich znajdują się wały przeciwpowodziowe, które ledwie zatrzymują wodę. W międzyczasie setki tysięcy osób są uwięzione z powodu zalanych dróg. Najbardziej cierpią na tym kobiety i dzieci, którym brakuje wody pitnej, mleka i jedzenia. Jak przekonaliśmy się w trakcie ostatniej katastrofy, odpowiedź rządu była bardzo wolna ze względu na brak odpowiednich środków oraz systemu pomocy.
Także w tym roku podjęto wiele inicjatyw społecznych, aby pomóc tym, którzy zostali dotknięci przez powódź. Jedna z nich została zapoczątkowana z inicjatywy Faisal Kapadia [5] oraz Dr Awab Alvi [6], dwójki wybitnych społecznych aktywistów i blogerów (piszących również dla Global Voices).
Faisal pisze o celach pomocy na swoim blogu [7]:
Chcemy zapewnić ciepłe posiłki przez najbliższe 15 dni, aby powodzianie mieli szanse wrócić do normalnego życia, gdy woda opadnie.
Faisal komentuje katastrofę:
Rozległe obszary po obu stronach drogi zostały całkowicie zalane. Pomagam powodzianom od 2010 roku i jeszcze w życiu nie widziałem tyle wody. Powódź jest tak ogromna, że przez kilka kilometrów nie widać w ogóle lądu. Wydawało mi się, że jestem na pełnym morzu – to było zarówno przerażające, jak i niezwykle smutne.
Beena Sarwar [9], znana pakistańska aktywistka oraz dziennikarka, podkreśla na swoim blogu jak ważna jest pomoc humanitarna i pochwala działalność grup takich jak Pakistan Medical Association [10], Indus Foundation Trust [11] oraz IRC [12]. Jeden z ostatnich wpisów [12] na jej blogu szczegółowo opisuje sytuację w Khairpurze, regionie w Sindh.
Brak jest konkretnych ustaleń w sprawie zaplecza medycznego ze strony rządu czy organizacji pozarządowych.
Wybuchła epidemia chorób skóry, grypy i malarii.
Ludzie piją stojącą wodę powodziową i domagają się bezpiecznej wody pitnej.
Nie postawiono jeszcze toalet przenośnych, a toalet w szkołach jest za mało i psują się.
Priorytetem jest ochrona najbardziej narażonych na choroby i inne niebezpieczeństwa – w szczególności kobiet i dzieci.
Najsmutniejszy jest fakt, że pakistańska blogosfera i media prawie w ogóle nie interesują się kataklizmem. Znajdziemy oczywiście wyjątki, lecz w porównaniu z zeszłoroczną reakcją pakistańscy netizeni generalnie nie wypowiadają się na ten temat.
Tazeen [14] komentuje to zobojętnienie w poście zatytułowanym “South is flooded and the rest of Pakistan does not care” [15](“Południe jest zalane, a resztę Pakistanu to nie obchodzi”):
“W tym roku regiony w Sindh i Beludżystanie dotknęła kolejna powódź. Jednak tym razem media i blogerzy nie potraktowali sprawy tak poważnie jak w zeszłym roku. Nie spotkałem ani jednego obozu w Rawalpindi czy Islamabadzie zbierającego dobra oraz datki na pomoc humanitarną dla Sindh i Beludżystanu. Uważam za niesłychanie okrutne, że część tych regionów jest całkowicie zatopiona, a reszta Pakistanu zupełnie się tym nie interesuje. Będę mocno zaskoczony jeśli to nie wywoła niezadowolenia oraz nie zrodzi niezgody.”
Obecnie tysiące ofiar powodzi czekają na pożywienie oraz na pomoc. Kobiety i dzieci czekają pod gołym niebem aż zaniepokojony rząd zainteresuje się ich tragiczną sytuacją. Niestety wygląda jednak na to, że pomoc nie jest sprawą priorytetową dla rządu.
Chowrangi [16] sporządził znakomitą listę organizacji humanitarnych, które aktywnie udzielając pomocy ofiarom powodzi. Lista znajduje się tutaj. [17]